OD
AUTORA:
Cześć.
Długo mnie nie było, wiem.
W
ostatnim czasie miałem wiele spraw na głowie, a poza tym nie miałem
siły na kontynuację "Miasta Mroku". Niby wiedziałem, w
jakim kierunku chcę iść, ale nie potrafiłem ubrać tego w słowa,
a tym bardziej udostępnić na blogu.
Mam
taki galimatias w głowie, że jestem szczęśliwy, że udało mi się
to dla Was wyłuskać. Przyznaję, nie było to łatwe, ale starałem
się napisać coś zabawnego i wciągającego.
Mam
szczerą nadzieję, że nie jesteście źli na moją długą (i
przedłużającą się) nieobecność. Wróciłem i wierzę, że już
nie będę robił takich akcji ;)
Jak
Wam się spodoba, pozostawcie po sobie jakiś ślad w formie
komentarza. Będzie mi bardzo miło! :)
No
to żeby nie przedłużać, witajcie z powrotem w Wildfire, Mieście
Mroku.
Z perspektywy Daniela:
Szpitalna woń zrobiła się
bardziej intensywna zaraz po opuszczeniu windy. Zayn nie był z tego
powodu zachwycony. Od dzieciństwa bowiem nienawidził szpitali.
Na korytarzu kręciło się
mnóstwo ludzi. Co chwilę mijaliśmy tabuny pielęgniarek i lekarzy,
którzy przemieszczali się z jednej sali do drugiej. Z wielką ulgą
otworzyłem drzwi do pokoju, w którym leżała moja czternastoletnia
siostrzyczka.
– Szybciej, Rainbow Dash! –
krzyczała Maddie spod kołdry. – Pokaż im!
Widząc Zayna i mnie, siostra
zrobiła się lekko czerwona na twarzy.
– Widzę, że lepiej się już
czujesz – stwierdziłem i spojrzałem na lecące w telewizji My
Little Pony. – Skoro masz siłę się tak wydzierać.
– Wcale się nie wydzieram –
odburknęła Maddie cicho, a Zayn i ja usiedliśmy na krzesłach
stojących przy łóżku. – Po prostu niedawno wstałam i strasznie
mi się nudziło, więc włączyłam telewizor.
– I to wyjaśnia twoje
wrzaski? – zapytał ją Norton z nutą ironii w głosie. Nie
czekając na odpowiedź, zwrócił się do mnie: – Ona zawsze się
tak zachowuje podczas oglądania kucyków?
– Nie zawsze – mruknąłem.
– Ale bardzo, bardzo często.
Maddie posłała mi mrożące
krew w żyłach spojrzenie i ukryła twarz w poduszkach. Mógłbym
przysiąc, że była przy tym czerwona, jak burak.
– Wszystko w porządku,
Maddie? – spytałem i szturchnąłem ją. – Co jest?
Czternastolatka odłożyła
poduszki i westchnęła ciężko, jak to tylko potrafią dzieci
strudzone swoim żywotem. Spojrzała to na mnie, to na Zayna, który
oglądał kucyki i machnęła znacząco na niego głową. Przez
chwilę nie wiedziałem, o co jej chodzi, ale w końcu mnie olśniło.
Przewróciłem oczami i
uśmiechnąłem się. Od jakiegoś czasu zacząłem zauważać, że
Maddie zrobiła się nieśmiała w towarzystwie Zayna, ale nie brałem
tego na poważnie.
– Aha – powiedziałem
tylko, a siostrzyczka zrobiła się jeszcze bardziej czerwona.
Zayn spojrzał na nas i wrócił
do oglądania kucyków. Ludzie są czasami niepojęci.
W sali przez chwilę było
tylko słychać odgłosy dochodzące z telewizora.
***
Ktoś zaczął pukać do drzwi
i po zaproszeniu Maddie do sali wszedł Richard Swanson. Mężczyzna
omiótł trójkę nastolatków spojrzeniem i jego wzrok spoczął na
My Little Pony. Otworzył usta i po chwili je zamknął.
– Cześć! – powiedział
Daniel.
– Dzień dobry – oznajmił
Zayn i powrócił do kucyków.
– Kiedy będzie obiad? –
zapytała Maddie z siłą w głosie. – Jestem głodna!
Richard skrzyżował ręce na
piersi i odparł zmęczonym głosem:
– O 14. Poza tym powinnaś
spać.
Ojciec spojrzał na Daniela i
pokręcił głową:
– Ona powinna odpoczywać, a
nie oglądać te swoje kucyki.
Siedemnastolatek wzruszył
ramionami i mruknął, że oni z Zaynem dopiero niedawno przyszli.
W międzyczasie ktoś wsunął
palce w szparę między uchylonymi drzwiami i rozsypał fioletowy
proszek. Z niewiadomych powodów ten zaczął unosić się w powietrzu
i kierować w stronę Zayna oraz Daniela.
Najpierw dotarł do Nortona,
który zmrużył oczy i zaczął delikatnie drapać swoją prawą
rękę. Swanson tymczasem zaczął kichać, a jego oczy załzawiły.
– Coś się stało? –
zdziwił się Richard, patrząc na ich obu.
– Nie, nic – odparł Zayn i
wybuchnął głośnym śmiechem. – Przypomniało mi się tylko,
jaki jestem przystojny. Podobam się każdej dziewczynie! – I po
tych słowach mrugnął do Maddie, a ta zszokowana ukryła twarz w
kołdrze.
Richard patrzył na Nortona z
niepokojem, ale przestał, kiedy odezwał się Daniel:
– Wszystko w porządku, tato.
Tylko jakaś pielęgniarka została zamordowana i przypuszczamy, że
zrobił to Sa...
Zayn w odpowiednim momencie
zakrył przyjacielowi usta i spojrzał na niego porozumiewawczo.
– Co ty wyrabiasz? –
zapytał Norton teatralnie. – Nie możemy nikomu mówić o naszej
misji.
Daniel przyłożył dłonie do
twarzy w wyrazie wielkiego zdumienia.
– Masz rację! O, Boże. –
Swanson pokręcił głową i pogroził ojcu palcem. – Prawie bym ci
wszystko wypaplał!
Po tych słowach Zayn i Daniel
wybuchnęli śmiechem. Obaj zatrzęśli się na krzesłach i omal z
nich nie spadli.
– Co im jest? – zapytał
córkę Richard. – Przyszli do ciebie w takim stanie?
Maddie pokręciła głową i
oznajmiła, że byli normalni. Po krótkiej chwili zapytała:
– Naprawdę jakaś
pielęgniarka została zamordowana?
Richard zawahał się, ale
odpowiedział:
– Tak, prowadzone jest
śledztwo w tej sprawie.
– Skąd Daniel o tym
wiedział?
Mężczyzna spojrzał na syna,
który z Zaynem porównywał bicepsy.
– Nie mam pojęcia. Może
usłyszał na korytarzu. Wiesz co, wezmę ich na badanie, bo coś
jest nie w porządku.
Maddie pokiwała głową i
pomachała mu dłonią na pożegnanie.
Z sali czternastolatki najpierw
wyszli Zayn i Daniel, a za nimi ojciec Swansona. Pokierował ich do
wybranego przez siebie miejsca i zniknął za zakrętem.
Para zagadanych lekarzy
rozstąpiła się i blondynka siedząca na krześle miała wreszcie
widok na drzwi do sali Maddie.
Meredith westchnęła z ulgą,
ale na twarzy miała wypisany żal. Strzepała ostatnie resztki
fioletowego proszku i wstała. Przypomniał jej się rozkaz Mony:
– Podążaj za nimi i w
odpowiednim momencie wykorzystaj proch szaleństwa.
– Skąd go wzięłaś? –
zapytała Meredith, a siostra uśmiechnęła się złowrogo:
– Mam swoje źródła. Zrób
to.
Meredith wahała się, ale Mona
złapała ją mocno za lewą rękę i warknęła:
– Zrobisz to! I bez dyskusji.
Młodsza blondynka jęknęła i
mruknęła cicho:
– Ale po co? Co ci to da?
Mona przeszła przez jaskinię
i parsknęła:
– Odwróci ich uwagę na
jakiś czas. Nie dotarło do ciebie, że oni szukają swoich przyjaciółek? Trzeba to
przedłużyć.
Phoebe zdołała usłyszeć
kilka ostatnich słów, ale to wystarczyło.
– Słyszałaś, Ricky?
Szukają nas!!!
Ricky szepnęła: – Co
takiego?
– Nic ważnego! – warknęła
Mona i pochyliła się nad Phoebe: – Nie wierz w cuda, płotko. I
tak nikt was tu nie znajdzie.
– Mylisz się! – zawołała
nastolatka, a Mona wymierzyła jej siarczysty policzek.
Phoebe jęknęła z bólu i z
oczami pełnymi nienawiści wykrzyknęła oprawczyni prosto w twarz:
– Zayn i Daniel znajdą cię
i gorzko tego pożałujesz!
Przez moment Mona stała nad
dziewczyną z grobową miną. W końcu wybuchnęła donośnym
śmiechem, od którego przechodziły ciarki po plecach.
– Dziecino – prychnęła
Mona. – To dzięki wam dwóm mogę skorzystać z prochu szaleństwa.
Wykorzystując wasze uczucia do tych chłopców czar poskutkuje. To
dzięki więzi emocjonalnej proch trafia do odpowiednich osób.
Całusy!
Phoebe rozchyliła usta, ale
nie miała nic do powiedzenia. Ricky przymknęła oczy i westchnęła
ciężko.
Mona zaklaskała z radości i
uśmiechnęła się szeroko. Zrobiła dwa piruety i to było
ostatnim, co zobaczyła Meredith, zanim wróciła do rzeczywistości.
Dziewczyna weszła do windy i
zasunęły się za nią drzwi.
***
Węże wielkości człowieka
pełzały wokół Czarnego Węża, głośno posykując. Szturchały
go głowami, a wydawane przez nie odgłosy koiły nerwy mężczyzny.
Przez całą noc czarodziej nie
mógł zasnąć, bo jego myśli powracały do Daniela Swansona.
Chłopca, który przeciwstawił się jego mocy. Ta sprawa nie dawała
mu spokoju.
Czarny Wąż powstał nagle i
odepchnął od siebie węża, który próbował wpełznąć mu na
kolana.
– Precz! – krzyknął
mężczyzna i zacisnął pięści. – Muszę się skupić.
Gad wysunął język i
zatrzepotał nim w powietrzu, ale odpełzł. Jego pobratymcy wili się
w ciszy w drugim końcu magazynu, zostając w bezpiecznej odległości.
– Mroczny nie powiedział mi
wszystkiego – mruczał Czarny Wąż i co rusz machał palcami u
dłoni. – Nie powinno mnie to jednak dziwić. Ciemność to
straszna suka.
Po tych słowach twarz
mężczyzny rozświetlił uśmiech.
– To jest to! Jak mogłem o
tym zapomnieć?!
Węże zwróciły głowy w jego
stronę i zobaczyły, jak wychodzi z magazynu.
Chłodne powietrze owiało
Czarnego Węża, a ten przymrużył oczy z zadowolenia. Oprócz
niego i jego pupilków w okolicy nie było żywej duszy. Błękitne
niebo bez ani jednej chmurki zdawało się ten fakt potwierdzać.
Czarodziej usiadł na trawie i
rozłożył przed sobą grube tomiszcze, które otworzył na wybranej
przez siebie stronie. Był to akurat początek nowego rozdziału
zatytułowanego "Jak odnaleźć pobratymca".
– Już czas – powiedział
Czarny Wąż i zaczął odczytywać inkantację.
Ciąg dalszy nastąpi...
Może się zauroczyła?
OdpowiedzUsuńJestem tu nowa, ale mam nadzieję, że szybko ogarnę o co chodzi xD
Czekam xo