Piątek,
17 czerwca 2016, godzina 16:08
Z
perspektywy Daniela:
Przyznam
szczerze, że miałem mętlik w głowie. Siedziałem dalej na
huś-tawce, a mrowienie w okolicach brzucha nasilało się z każdą
chwilą. Nie bo-lało, ale przypominało coś, z czym nie miałem do
czynienia od bardzo daw-na. Od kiedy zerwałem z Ricky.
Zmarszczyłem
czoło i westchnąłem ciężko. Gdzie jesteś Ricky?, pomyśla-łem.
Gdzie mam was szukać? Ech, mruknąłem. Co ja mam robić? Nie mam
pojęcia, od czego w ogóle zacząć.
Nie
wiedziałem, co mam o tym wszystkim myśleć — jak już mówiłem,
mętlik w głowie i te sprawy. Nagle coś przyszło mi do głowy, a
ja miałem o-chotę pacnąć się w czoło. Wyciągnąłem komórkę
z kieszeni dżinsowych spo-denek i wybrałem numer Zayna.
Przez
długi czas słyszałem sygnał połączenia, aż w końcu włączyła
się poczta głosowa, którą dopiero po kilku sekundach wyłączyłem.
Wstałem z huśtawki i wyszedłem z placyku zabaw. Słoneczko nadal
przygrzewało, a ja zacząłem pisać sms-a do Nortona. Pytałem w
nim, gdzie jest, prosiłem, że-by się odezwał i kliknąłem
przycisk "wyślij". Mój telefon potrzebował chwili na
zajarzenie i nagle pokazał, że wiadomość nie została wysłana.
— Że
co? — parsknąłem i ponowiłem wysłanie, które i tak zakończyło
się fiaskiem. — No co jest?
Wtedy
mnie olśniło. Sprawdziłem stan konta i rzeczywiście zostało mi
marnych parę groszy. Świetnie, pomyślałem. Zamiast iść od razu
do siebie, skręciłem w kierunku domu przyjaciela. Droga była
krótka, więc dosyć szyb-ko znalazłem się na ich posesji.
Biel
domu Zayna biła po oczach. Budynek był czyściutki jak nigdy,
wyda-wał się wręcz błyszczeć. Miałem już wejść na ganek, ale
usłyszałem kobiece wołanie:
— Daniel,
to ty?
Odwróciłem
się, a przede mną stała pani Norton z dwoma wielkimi tor-bami
zakupów.
— To
ja — odpowiedziałem z uśmiechem, a kobieta odwzajemniła
uś-miech, podeszła i przytuliła mnie, obijając mi plecy zakupami.
— Miło
cię widzieć — powiedziała i zapytała z wahaniem: — Zayn nie
jest z tobą?
Spojrzałem
na nią i odparłem:
— Wyszedł
ode mnie i myślałem, że może wrócił do siebie.
— Chodźmy
sprawdzić w takim razie — oznajmiła i ruszyła na ganek.
— Proszę
dać mi te torby — zaoferowałem się, a kobieta z
ulgą mi je po-dała.
— Dzięki
— powiedziała, otworzyła drzwi kluczem i weszliśmy do środka.
Panował
tam lekki nieporządek, ale nie mnie było to oceniać. U mnie w domu
też nie zawsze królowała czystość, więc...
— Zayn,
jesteś? — krzyknęła mama Nortona, ale odpowiedziała nam cisza.
— Chyba go nie ma. — Dopowiedziała, patrząc na mnie.
Poszliśmy
do kuchni, a już na miejscu zacząłem wykładać zakupy na stół.
Ile ta kobieta nakupowała rzeczy, pomyślałem, wyciągając czwarte
opako-wanie kiełbasy z indyka (dla Waszej informacji dodam, że
bardzo ją lubię). Mama Zayna krzątała się obok i wkładała
produkty do lodówki.
Ja
w międzyczasie zastanawiałem się, gdzie może podziewać się mój
przyjaciel. Ludzie ot tak nie znikają... Ta, chciałoby się.
— Myślisz,
że Zayn jest nadal na mnie zły? — zapytała znienacka kobieta.
Spojrzałem
na nią i w moich oczach wydała się taka drobna. Zdawałem sobie
sprawę z sytuacji rodzinnej Zayna, a poza tym miałem dobry kontakt
z jego mamą, toteż mogłem odpowiedzieć szczerze:
— W
jakiejś części na pewno — zacząłem i zobaczyłem, jak kobieta
spusz-cza wzrok. — Wydaje mi się, że jego ból nie zniknie tak
szybko. Nie chcę pa-ni zasmucać, ale musi pani dać mu trochę
czasu. Może przynajmniej w jego przypadku sprawdzi się, że czas
leczy wszelkie rany...
Mama
Nortona zacisnęła wargi i uśmiechnęła się krzywo.
— Mam
nadzieję, że masz rację — szepnęła i oparła się o zlew.
Rozejrzałem
się dookoła i oznajmiłem, że będę już leciał. Obiecałem, że
jak spotkam Zayna, to powiem mu, żeby zadzwonił.
— Jak
coś to ma pani mój numer — dodałem. — Do widzenia.
— Cześć,
Daniel — powiedziała kobieta i odprowadziła mnie do drzwi.
Wziąłem
głęboki oddech i moim zwyczajowym szybkim krokiem ruszyłem do
domu. Niech Zayn tam będzie, niech Zayn tam będzie, ta myśl
chodziła mi po głowie przez całą drogę.
Po
kwadransie dotarłem na miejsce i wpadłem do środka jak burza.
Ob-szedłem cały budynek i ze złością zaliczyłem Nortona do
elitarnej grupy za-ginionych przyjaciół, którzy gdzieś przepadli.
Usiadłem
na kanapie w salonie w poczuciu totalnej bezsilności. Czułem się
bezużyteczny, bo posiadałem magię, a nawet nie wiedziałem, jak z
niej skorzystać. Zacisnąłem pięści, zagryzłem wargi i wtedy
oczywiście zadzwonił telefon. Zdenerwowany spojrzałem na ekran i
zamarłem, bo dzwoniła mama Zayna.
Pewnie
chciała wiedzieć, czy jej syn jest u mnie, pomyślałem i nie
ode-brałem. Kobieta próbowała się ze mną skontaktować jeszcze 2
razy aż w końcu odpuściła. Przełknąłem ślinę i coś sobie
uświadomiłem.
Jeśli
chciałem nauczyć się korzystać ze swojego daru, była jedna osoba
w mieście, która mogła mi w tym pomóc.
— Octavian
— wycedziłem na wspomnienie ostatniego spotkania z męż-czyzną.
Świetnie.
Ze zbolałą miną wyszedłem z domu.
***
— Zastanawiałem
się, kiedy wstaniesz, śpiąca królewno — powiedział Czarny Wąż,
szczerząc się do Zayna. — Mam nadzieję, że było ci wygodnie?
Norton
przez chwilę próbował ogarnąć sytuację, ale po nieudanej
pierw-szej próbie poddał się. To jakiś zły sen,
pomyślał szesnastolatek.
— Nie
miej mi proszę za złe, że tak cię potraktowałem — rzekł
czarodziej, wskazując na Nortona leżącego na ziemi. — Ale
widzisz, nie spodziewałem się twojej wizyty w moich skromnych
progach. Zupełnie mnie zaskoczyłeś i prawie wpadłeś mi w
ramiona. W ostatniej chwili cię złapałem...
Oczy
Czarnego Węża błyszczały, na co Zayn z irytacją stwierdził, że
gość sobie z niego bezczelnie kpi. Chłopak wstał, ale zrobił to
bardzo szybko i za-kręciło mu się w głowie.
— Coś
ty mi zrobił? — parsknął Norton i złapał się za głowę. —
Dziwnie się czuję.
— W
ogóle jesteś jakiś dziwny — zaśmiał się czarodziej i z
uciechy klepnął się po kolanie. — Chyba nigdy nie spotkałem się
z takim idiotą, jak ty.
Szesnastolatek
zacisnął pięści i miał już rzucić się na swojego rozmówcę,
lecz poczuł silny wstrząs, który zawrócił mu w głowie. Zrobiło
mu się ciemno przed oczami i przez chwilę nic nie słyszał.
Czarny
Wąż wpatrywał się w Zayna, nie potrafiąc rozszyfrować, czy
tam-ten udaje, czy rzeczywiście jest z nim coś nie tak. Wtedy Zayn
cały siny na twarzy upadł na ziemię, przez kilka sekund
wykrzykiwał niezrozumiałe słowa i przestał się poruszać.
***
Z
perspektywy Daniela:
— Mogę
wejść? To ja, Daniel.
Członek
Rady nie odpowiedział. Albo się obraził, albo po prostu wyszedł,
pomyślałem i zapukałem jeszcze raz. Wtedy usłyszałem odgłos
zamykanej książki i zbliżające się kroki. Drzwi cicho
zaskrzypiały i stanął w nich Octa-vian z zaciętym wyrazem twarzy.
— Co
się stało? Nagle mnie potrzebujesz?
Uśmiechnąłem
się sztucznie i minąłem go. Usiadłem na krześle i powie-działem:
— Musisz
mnie szkolić. Musisz mnie wszystkiego nauczyć.
Mężczyzna
zamknął drzwi, przysiadł na skraju łóżka i zmierzył mnie
dłu-gim spojrzeniem.
— Żeby
to było takie proste. Magia to nie jakieś tam sztuczki, pstrykasz i
dzieje się. Magia to potężna siła, która potrafi wyzwolić w
człowieku wszystko to, co najgorsze.
— Co
próbujesz przez to powiedzieć? — zapytałem cicho.
— Magia
zmienia. Nieważne, jak wykorzystywana, zmienia. Czy jesteś na to
gotowy?
Wymienialiśmy
spojrzenia, a cisza narastała.
— Chyba
tak — odparłem, a Octavian omal nie krzyknął:
— Żadne
chyba. Albo jesteś w stanie zaakceptować ten fakt, albo nie!
Decyduj!
Wytrzeszczyłem
oczy. Co to miało znaczyć? Co on sobie myślał, że kim ja jestem?
— Jestem
gotowy! — powiedziałem z mocą.
— Super
— mruknął Octavian i podszedł do leżącej na stoliku książki.
— Czas zacząć.
***
Nathan
Howard, młodszy brat Ricky stał przed biurem pani szeryf dobrych
kilkanaście minut. Chłopiec zastanawiał się, rozważał wszystkie
"za" i "prze-ciw" i podczas kolejnego ich
wymieniania podjął wreszcie decyzję.
— Idę
— szepnął do siebie i wszedł do środka.
Przemknął
niezauważenie obok recepcjonisty wpatrującego się w ekran
telewizora i wpadł na kobietę o jasnych blond włosach.
— Nathan?
— zdziwiła się szeryf Bynes. — Co tu robisz? Coś się stało?
Nastolatek
przez moment milczał aż w końcu odparł słabym głosem:
— Chciałbym
zgłosić zaginięcie mojej siostry, Ricky Howard.
Koniec
rozdziału 3.
Ciąg dalszy nastąpi...
Ciąg dalszy nastąpi...
Hej , właśnie zaczynam czytać Twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńJak jesteś zainteresowany zapraszam do mnie :) https://pamietnikiwampirowpowrot.blogspot.com/