Music

niedziela, 31 grudnia 2017

Rozdział 3.6

Piątek, 17 czerwca 2016, godzina 13:18
Mike ocknął się i otworzył szeroko oczy, nie pamiętając nic z poprzedniego dnia. Otaczająca go nieprzenikniona ciemność zdawała się napierać z każdej ze stron i pozbawiać tchu. Ostre kamienie, o które był oparty wbijały mu się w plecy.
Gdzie ja jestem?, zadał sobie pytanie, ale nie potrafił na nie odpowiedzieć.
Chłopak próbował wysilić pamięć, ale coś mu nie pozwalało. Nastolatek odnosił wrażenie, jakby ktoś pozbawił go części wspomnień. Tylko czy to w ogóle było możliwe?
No, Jezu parsknął i zaczął stawać na nogi. Gdzie ja jestem, kurwa?
Z oczywistych względów nie uzyskał odpowiedzi. Mike jęknął, próbując wypatrzyć cokolwiek w panującej ciemności. W pewnej chwili poczuł czyjś dotyk na swoim prawym ramieniu, ale przecież nikogo innego z nim nie było, prawda?
Dotyk zaczął się nasilać, aż przeszedł w coraz silniejsze potrząsanie. Piętnastolatek nie miał pojęcia, co się dzieje aż w końcu ktoś wrzasnął:
Mike!!! Obudź się! Mike!
Piętnastolatek obudził się w swoim pokoju i wytrzeszczył oczy na stojącego nad nim ojca. Richard zadał jedno krótkie pytanie:
Gdzieś ty się podziewał?
Chłopak przez chwilę główkował, bo sam nie znał odpowiedzi. Richard wpatrywał się w niego uporczywie, próbując wyczytać prawdę z oczu syna. Piętnastolatek już miał wymyślić jakieś kłamstwo, kiedy do pokoju wtoczył się Tofik. Zamiauczał donośnie, powolnym kroczkiem zbliżył się do łóżka Mike'a i po sekundzie namysłu wskoczył na nie. Chłopiec uśmiechnął się do zwierzaka i zaczął głaskać go za uchem. Kot zaczął mruczeć i łasić się do niego.
Richard wziął głęboki oddech, omiótł spojrzeniem zagracony pokój syna i powiedział: Dobrze, że wróciłeś cały i zdrowy.
Po tych słowach wyszedł, a Mike towarzyszył mu spojrzeniem. Piętnastolatek spoglądał na zwierzątko, głaskał je i zastanawiał się, czemu nie może sobie nic przypomnieć.

***

Daniel leżał na kanapie w salonie w swoim domu i leniwie przełączał kanały w telewizorze. Oczy miał cały czas zmrużone i ostatkiem sił zapytał Zayna stojącego przy oknie, czy ten wie, gdzie poszedł jego ojciec. Norton nie wiedział, toteż nic nie powiedział.
Swanson westchnął przeciągle, ziewnął z szeroko otwartymi ustami i zwlókł się z kanapy.
Tato zawołał Daniel, nie ruszając się z miejsca, bo jakoś nie widział w tym naj-mniejszego sensu. Tato! Głos siedemnastolatka był już zirytowany.
Idę! rozległ się krzyk z przedpokoju. O co chodzi? Zapytał Richard, wchodząc do salonu i patrząc na znużonego syna. Wszystko w porządku?
Daniel kiwnął tylko głową i po raz kolejny ziewnął.
Jestem taki zmęczony mruknął sam do siebie, wtedy jego ojciec zapytał:
Ile dzisiaj spałeś?
Swanson zaczął zastanawiać się nad odpowiedzią, ale ostatecznie wzruszył tylko ra-mionami. Richard wydął wargi zniecierpliwiony i zacisnął je.
Zayn mężczyzna skierował swoje pytanie do przyjaciela syna. Ile dzisiaj spaliście?
Norton spojrzał na Richarda ze zmarszczonym czołem:
Skąd pomysł, że tu nocowałem?
Richard parsknął, a Zayn mimowolnie spojrzał na swój lewy biceps.
Zadzwoniłem do twojej mamy, Zayn. Powiedziała mi.
Norton zaśmiał się, jakby w słowach mężczyzny było coś śmiesznego.
Naprawdę? A to dobre. Moja mama odbiera telefony. Chyba od wszystkich, tylko nie od własnego syna...
Powietrze jakby zamarło. Richard nie wiedział, co powiedzieć, a Daniel wrócił do przełączania kanałów w telewizorze i w końcu znalazł to, czego szukał.
Tak! krzyknął i zamachał rękami z radości. Znalazłem!
Richard spojrzał na ekran i otworzył szeroko usta, bo w telewizji leciało My Little Pony.
Kucyki!!! wrzasnął Zayn i przyłączył się do przyjaciela na kanapie.
Ojcu Daniela drgnęła powieka. To się nie dzieje naprawdę, pomyślał.

Mężczyzna zaczął wchodzić po schodach, a w tym czasie przed telewizorem zmaterializował się Octavian i zasłonił nastolatkom ekran.
Eee, co pan robi? warknął Zayn. Tu się ogląda.
Członek Rady już miał coś powiedzieć, ale to Daniel się odezwał:
Kim pan jest i co pan robi w moim domu?
Octavian wytrzeszczył oczy, podszedł do okna i otworzył je na oścież.
Mam wrażenie, że wam obu brakuje powietrza. To pewnie przez to zabójstwo w szpi-talu. Rozumiem, to może być dla was szok...
O czym on gada? Daniel zwrócił się do Zayna.
Chyba o tym zabójstwie ze szpitala odparł przyjaciel, a Swanson pokiwał głową:
Aaa. Czyli o czym?
Przestańcie sobie kpić, sytuacja jest poważna.
Daniel ziewnął przeciągle, nie po raz pierwszy zresztą. Siedemnastolatek próbował skupić wzrok na Octavianie, ale mężczyzna był okropnie zamazany.
Czemu pan tak trzeszczy? W ogóle nie rozumiem, skąd pan się tu wziął i kim pan jest... Może mi pan powiedzieć, kim pan jest?
Członek Rady podszedł do okna w celu oczyszczenia umysłu. Czy oni sobie ze mnie żartują?, pomyślał. Nie, wydaję mi się, że nie. Wyglądają raczej, jakby padli ofiarą jakiegoś czaru. Tylko kto miałby ich tu zaczarować?
Czarny Wąż? Nie, Daniel na pewno by coś o tym wspomniał podczas naszej wcześniejszej rozmowy.
Później przecież nie mieli z nim kontaktu... Nie, to na pewno nie on. W takim razie kto?
Mężczyzna odwrócił się, oparł o parapet i napotkał spojrzenie Daniela, które domagało się wyjaśnień. Jednak nie chodziło tylko o to. Oczy nastolatka wydawały się być dziwnie zamglone, jakby nie do końca docierało do niego wszystko, co się do niego mówiło.
No to jak? Kim pan jest?
To chyba ten gość, co miał cię szkolić do walki z tymi złymi odezwał się Zayn wpatrzony w telewizor.
Daniel przez kilka sekund marszczył brwi, a potem wykrzyknął:
Już pamiętam! To pan jest tym gościem z długą czarną peleryną ciągnącą się za nim po ziemi. Teraz już wszystko pamiętam!
To świetnie mruknął Octavian, ale sytuacja wcale nie przedstawiała się świetnie.  To co zamierzasz zrobić?
Ja? zdziwił się Daniel. Zgodnie z zaleceniem mojego ojczulka będę odpoczywał, oglądając najnowsze odcinki kucyków. Tak czy nie, Zayn?
Norton tylko pokiwał głową, tak był zafascynowany tym, co się działo na ekranie.
Muszę się dowiedzieć, co to za urok, pomyślał Octavian. I to jak najszybciej!
O czym tak myślisz? zapytał Daniel.
Członek Rady spojrzał na Swansona pełny nadziei, która umknęła jak powietrze z prze-bitego balonu, kiedy zobaczył, co ten wyprawia. Daniel bowiem skakał po łóżku i tańczył w rytm piosenki lecącej w My Little Pony.
Octavian wykrzywił usta i przetarł oczy ze zdziwienia.

***

Otwarte na oścież okno w biurze, jak nazywali pomieszczenie wszyscy domownicy, przykuło uwagę Richarda wchodzącego do środka. Dziwne, pomyślał. Nie przypominam sobie, bym zostawiał je otwarte.
Mężczyzna przymknął je i zbliżył się do stosu papierów leżącego na i tak już zawalonym biurku. Zaczął je porządkować, rozdzielając na dwie tematyczne kupki: dokumenty ze szpitala oraz rachunki. W którymś momencie jedna z kartek spadła na dywan i Richard od razu rzucił się, by ją podnieść. Kartka była przygnieciona i pożółkła, przez co zdawała się nie pasować do pozostałych.
Co my tu mamy? zapytał sam siebie mężczyzna i spojrzał na papier.
Jego oczy lekko się rozszerzyły. Na kartce było ogłoszenie, to samo, które widział dzień wcześniej przed biurem pani szeryf. Ogłoszenie o chłopcu, który zaginął kilkanaście lat temu i byłby teraz rówieśnikiem Daniela.
Skąd to się tu wzięło?, pomyślał Richard i spojrzał na okno. Ach, jasne. Przez wiatr.
Mężczyzna zgniótł kartkę i wrzucił ją do śmietnika stojącego przy ścianie.

***

Stworzenie, które kiedyś było Samem Collinsem, chłopakiem Maddie Swanson, teraz wpatrywało się swoimi gadzimi ślepiami w Czarnego Węża. Mężczyzna tymczasem przyglądał mu się z zafascynowaniem a zarazem podekscytowaniem wobec własnego dzieła. On jak i wę-żowe monstrum znajdowali się na słonecznym skwarze przed magazynem, w którym „rezydował” czarodziej.
To dzięki mnie jesteś taki wspaniały szepnął mężczyzna i uśmiechnął się sam do siebie. Tymczasem mam dla ciebie małe zadanko, mój przyjacielu.
Gad zbliżył się do Czarnego Węża, a ten z błyskiem w oku syknął do niego. Stworzenie zamarło, a potem kiwnęło ledwie zauważalnie głową.
Przynieś mi tę klątwę, a zapewnię ci tyle ciał, co niemiara.
Zwierzę zasyczało w odpowiedzi, a czarodziej wyszczerzył zęby:
Idź już. Znajdź drogę do Podziemia. Wrota są otwarte, więc znalezienie ich nie powinno przysporzyć ci problemów.
Gad zaczął powoli się oddalać, aż zniknął Czarnemu Wężowi z oczu. Zadowolenie mężczyzny zaskakiwało jego samego.
Kto by pomyślał, że będę taki... Podjarany. To pobyt w Podziemiu tak mnie zmienił. Tyle tam nowoczesnej młodzieży, że i ja zaczynam myśleć, jak oni. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Kiedy tylko ta klątwa znajdzie się w moim posiadaniu... Och, nie mogę się doczekać, jak zobaczę minę Mrocznego. Będzie się działo.

Ciąg dalszy nastąpi...
Snow-Falling-Effect