Music

niedziela, 4 marca 2018

Rozdział 4.4

Niedziela, 19 czerwca 2016, godzina 8:55
Ktoś wykrzykuje jego imię, Daniel był tego pewien. Siedemnastolatek od-nosił wrażenie, jakby stał na kołyszącym się statku. Podłoże, na którym się znajdował, trzęsło się, chybotało, aż w końcu Swanson przewrócił się na brzuch.
Daniel otworzył oczy i ziewnął przeciągle. W uszach lekko mu szumiało, a usta jak zwykle były suche i popękane. Chłopak oblizał wargi i dopiero wtedy skupił się na dźwiękach z otoczenia.
Pierwszym, co usłyszał, było czyjeś dobijanie się do frontowych drzwi.
Jak to znowu ten chory facet... Nastolatek skrzywił się na wspomnienie ojca Kyle'a. Kilka sekund później rozległo się wołanie: DANIEL!!! DA-NIEL!!!”.
Daniel zamrugał, stwierdził, że to nie jednak nie był sen, wstał z łóżka i po znalezieniu klapek zszedł z piętra.
Kto tam? — zapytał, podchodząc do drzwi.
Zayn — odparł znajomy głos.
Swanson praktycznie wyrwał drzwi z zawiasów. Na widok najlepszego przyjaciela kamień spadł mu z serca. Twarz Daniela rozjaśnił uśmiech. Idąc z Nortonem do kuchni, wyrzucał z siebie: — Gdzieś ty się podziewał? Twoja mama odchodzi od zmysłów. Martwiłem się, że coś ci się stało.
Bo rzeczywiście coś mi się stało — odparł Zayn, siadając przy stole. Rę-ce całe mu drżały.
Daniel przysiadł się do chłopaka i z zaniepokojeniem czekał na ciąg dal-szy.
Poszedłem do Czarnego Węża.
Swanson zamrugał oczami i parsknął:
Co takiego?! Po coś do niego polazł?
Byłem pewny, że on przetrzymuje Arię — odpowiedział Zayn, wpatrując się w stół.
Zapanowała cisza. Daniel przetrawiał słowa przyjaciela, a ten z powodu swojej głupoty pragnął zapaść się pod ziemię.
Proch szaleństwa — mruknął Swanson, na co tym razem Norton zamru-gał:
Co takiego?
Proch szaleństwa. Obaj byliśmy pod jego wpływem. To on namącił ci w głowie.
Zayn, słysząc to, odetchnął z wyraźną ulgą. To dobrze, pomyślał. Już myślałem, że jestem walnięty.
Daniel wbił wzrok w szesnastolatka.
On cię wypuścił, czy co? Mam na myśli, że poszedłeś do niego, a on od tak po prostu pozwolił ci odejść?
Zayn wzruszył ramionami.
Nie wiem. Pamiętam, że ugryzł mnie jeden z jego węży. Potem...
Ugryzł cię wąż?! — Swanson podniósł głos. — Czemu nie poszedłeś do szpitala?!
Powiedział, że nic mi nie będzie, a ja mu uwierzyłem. Jak wychodzi-łem, uśmiechał się do mnie.
Daniel nie dowierzał własnym uszom.
Zapamiętałeś, że uśmiechał się do ciebie?! Może jeszcze zaprosił cię na randkę, ale tego nie pamiętasz?
Coś takiego na pewno bym zapamiętał! — odparł Zayn pewnie. — Tak sądzę.
Swanson przewrócił oczami i wzniósł je do góry. Ty sobie ze mnie kpisz, pomyślał.
Nie mam na to siły — wyznał. — Zróbmy tak: ty zadzwonisz do swojej mamy i powiesz jej, że wszystko z tobą w porządku. Później pójdziesz do szpitala i sprawdzisz, czy rzeczywiście tak jest. Tymczasem ja pójdę do Octaviana i spróbujemy odnaleźć dziewczyny. Mamy mało czasu.
Norton kiwnął głową na znak zgody i zniknął za drzwiami.
Daniel westchnął i nalał sobie szklankę zimnej wody.

***

Niedziela, 19 czerwca 2016, godzina 9:52
Nie potrafię ich odnaleźć! — oznajmił Octavian po raz setny i prawdo-podobnie ostatni. — Zaklęcie tropiące nic nie dało, jakby twoje przyjaciółki rozpłynęły się w powietrzu. — Mężczyzna westchnął i podrapał się po głowie. — Muszę przyznać, że dawno się z czymś takim nie spotkałem.
Daniel w milczeniu przysłuchiwał się członkowi Rady. Ze złożonymi na piersiach rękami przyglądał się rozłożonej na stoliku mapie i leżącej przy niej misce, w której znajdowały się jakieś ubrania.
Nie potrafię też zrozumieć, czemu Czarny Wąż puścił Zayna wolno. To bardzo dziwne... Czy Zayn mówił, co on mu powiedział? Może...
Octavian paplał dalej, tymczasem Swanson podszedł do stolika i spojrzał na fioletową bluzę i niebieski t-shirt — był pewny, że gdzieś już je kiedyś widział.
Czy to są rzeczy Phoebe i Ricky? — zapytał, na co jego rozmówca kiwnął głową. — Możesz mi powiedzieć, skąd je masz?!
Danielowi albo się przywidziało, albo twarz mężczyzny zrobiła się czer-wona.
No więc... pożyczyłem te rzeczy z domów twoich koleżanek.
Nastolatka zatkało. Po prostu wszedł sobie tak do ich domów i jeszcze wziął z nich po pamiątce.
Próbujesz przez to powiedzieć, że włamałeś się do nich, przeszukałeś je i zabrałeś z nich ich ubrania? — zapytał Daniel z udawaną nonszalancją.
Octavian ponownie kiwnął głową, a Swanson wziął głęboki oddech i po-wiedział:
Ich ubrania były potrzebne do zaklęcia tropiącego...
To nie było pytanie, ale członek Rady i tak przytaknął.
Czemu nie zadziałało? I czemu... — Daniel podniósł właśnie bluzę z mis-ki, a ta była cała mokra i lepiąca się. — Czy to jest sok pomarańczowy?!
Tak — odparł Octavian i spojrzał w okno. — Nie miałem żadnego innego napoju, a substancja w stanie ciekłym jest konieczna do rzucenia zaklęcia.
Siedemnastolatek zmrużył oczy i otworzył lekko usta. Mężczyzna czekał cierpliwie, aż ten coś powie.
Bo przecież nie było wody w kranie — mruknął Daniel. — Nieważne. Co...
Octavian nie usłyszał reszty pytania, bo zagłuszył ją trzask wyważanych drzwi. Za nimi stał uśmiechnięty od ucha do ucha Czarny Wąż.
Swanson odwrócił się, a wtedy czarodziej powiedział Hello! i machnął ręką. Niewidzialna siła odrzuciła siedemnastolatka na ścianę, a uderzając w nią, Daniel krzyknął i padł nieprzytomny na podłogę. Fioletowa bluza wypad-ła mu z rąk.
Co do ciebie — mruknął Czarny Wąż, patrząc na Octaviana. — To mam inne plany. — Dodał i zacisnął wyciągniętą przed mężczyzną pięść.
Członek Rady przewrócił się i ostatnim co zobaczył, był podchodzący do niego ze złośliwym uśmieszkiem czarodziej.

***

Mam nadzieję, że wygody Hotelu Wąż są dla ciebie wystarczające — oz-najmił z ironią Czarny Wąż, kiedy Octavian otworzył oczy.
Członek Rady siedział na drewnianym krześle, ręce i nogi miał związane grubym sznurem. W głowie mu wirowało, kończyny miał bezwładne. Zosta-łem ukąszony, pomyślał.
Mężczyzna niespokojnie rozejrzał się dookoła i uświadomił sobie, że to musi być magazyn, o którym opowiadał Daniel.
Nie mamy tu kablówki, ani nawet rybek w wielkim akwarium, ale nie martw się, na czas twojego pobytu zapewnimy ci towarzystwo. Przywitaj się z moimi pupilkami.
Octavian zwrócił z trudem wzrok na prawo i wzdrygnął się. Przy ścianie wiły się dziesiątki oślizgłych gadów, które od razu syknęły, gdy mężczyzna na nie spojrzał.
Po coś mnie tu sprowadził?, zapytał siebie członek Rady.
Czarny Wąż, jakby czytając mu w myślach, powiedział:
Pewnie zastanawiasz się, co tu robisz. Cóż — czarodziej uśmiechnął się pod nosem. — Z kilku powodów. Pierwszy, bez ciebie Daniel pozostanie bez opieki, bez wsparcia kogoś doświadczonego, a to na pewno w znacznym stopniu go osłabi.
Octavian zatrząsł się ze złości, co nie umknęło Czarnemu Wężowi. Męż-czyzna przewrócił oczami i wzruszył ramionami:
Nic na to nie poradzę. Ty za to nie masz nic do gadania, bo zabieram cię w darmową podróż do...
Do?
Zgadnij — powiedział Czarny Wąż i zachęcająco zamachał dłońmi, jak małe dziecko.
Octavian milczał. Przy okazji rozglądał się, szukając czegokolwiek, co mogłoby pomóc mu w ucieczce, ale nic takiego nie znalazł. Z bezsilności za-cisnął wargi.
Zgadnij, no, zgadnij — powtarzał czarodziej, a mina rzedła mu coraz bardziej. — Ech, niszczysz całą zabawę. Wybierasz się w podróż w jedną stronę. No więc...
...
Czarny Wąż wydął wargi w wyrazie niezadowolenia. Mężczyzna pokręcił głową i parsknął:
Nie wymyślam wskazówek na poczekaniu, wiesz? Mógłbyś się chociaż postarać.
Nadal nie rozumiem...
Nie zauważyłem — mruknął Czarny Wąż z sarkazmem. — Dobra, wygra-łeś, powiem ci! Czeka na ciebie bilet do Podziemia.
Octavian wytrzeszczył oczy.
Wreszcie jakaś reakcja — czarodziej uśmiechnął się z politowaniem. — Przykro mi, przyjacielu. Tak już działa ten świat. Raz żyjemy, a raz nie. Sko-ro ja chcę zostać tutaj, ktoś musi zająć moje miejsce po Drugiej Stronie.
Na początku miał być to Sam, ale przyszedł mi do głowy inny, lepszy plan. Chłopak, jak wróci, dostanie inne zadanie, a tymczasem bez ciebie Daniel pozostanie bez wsparcia. Nie będzie wiedział, co robić, dzięki czemu nie bę-dzie mógł mi przeszkodzić. Tak samo jak i ty. Widzisz, same korzyści!
Z każdym kolejnym słowem Octavian robił się coraz bardziej zły i zrezyg-nowany. Mężczyzna starał się znaleźć wyjście ze swojej sytuacji, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Spróbowałby przepalić sznury, ale czuł się na to za słaby  poza tym obawiał się, że mógłby podpalić i siebie. W końcu pomyślał o swoim podopiecznym i stwierdził: Eureka.
Daniel ma ogromny potencjał. Muszę zwrócić na siebie jego umysł. Może wtedy mnie zobaczy...
Przykro mi bardzo, ale ktoś musi — oznajmił Czarny Wąż odwrócony do swojego więźnia plecami.
Octavian w ogóle go nie słuchał — wytężał tylko siły, by młody Swanson wpadł na jego trop.

Ciąg dalszy nastąpi...

Rozdział 4.5 w sobotę 31 marca ok. 20:00!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Snow-Falling-Effect