Music

czwartek, 23 lutego 2017

Rozdział 1.4

    Wiatr smagał twarz Phoebe niemiłosiernie. To nie była ta chłodna morska bryza, o której ludzie uwielbiają opowiadać, tylko okropne podmuchy zimna przenikające cię do szpiku kości. 
    Nastolatka nie miała pojęcia, czemu stała na środku plaży z nagimi stopami zanurzonymi w ciepłym piasku. Nie mogła sobie przypomnieć, w jaki sposób się tam znalazła. W głowie pojawiały się tylko przebłyski wspomnień. 
   - Co ja tu robię? - zapytała Phoebe samą siebie i biedna nie otrzymała odpowiedzi. 
    W uszach słyszała tylko szum morza i jakieś głosy niknące w oddali. Była całkiem sama. Sięgnęła do kieszeni szortów w celu znalezienia telefonu i już po kilku sekundach oczekiwała na rozpoczęcie połączenia.
   - No odbierz, no... - mówiła cicho do komórki, ale słyszała tylko ten znienawidzony dźwięk oczekiwania. 
    Z niedowierzaniem wpatrywała się w ekran, zastanawiając się, co takiego może robić Zayn w tej chwili, że nie może odebrać. Wystukała numer Angeliki, ale stało się to samo. Phoebe zacisnęła wargi i wtedy usłyszała tę przepiękną melodię. 
    Miała wrażenie, jakby to morze śpiewało dla niej balladę, jakby przemawiała do niej bezkresna toń. Mimowolnie wykrzywiła wargi w uśmiechu i zaczęła chłonąć nieziemską pieśń. Nic innego nie miało znaczenia w tamtej chwili. Była tylko ona, i woda. 
    Nogi same pociągnęły ją w nieznanym kierunku, ale Phoebe nie stawiała oporu. Z każdym kolejnym krokiem piasek stawał się coraz chłodniejszy. Wiatr przybierał na sile, ale dziewczyna nie zwracała na to uwagi. Istniała tylko pieśń docierająca do jej uszu. 
    Nie potrafiła określiła, jaką drogę przebyła, ale miała wrażenie, że była o wiele za krótka. W którymś momencie stanęła i zamarła. Dotarło do niej, że tajemniczy utwór, który ją tak obezwładnił, ucichł. 
    Phoebe przełknęła ślinę i spojrzała przed siebie na niespokojne morze. Fale docierały do jej stóp, a przecież znajdowała się jakieś 100 metrów od brzegu. W pobliżu nie widziała niczego znajomego. Coś kazało jej się odwrócić i zobaczyła wielkie kamienne wejście do jaskini, która oprócz kawałka była pogrążona w nieprzeniknionej ciemności. Z powodu panującego chłodu Phoebe zaczęła się trząść. 
    Nastolatka poczuła nieodparte wrażenie, że jest obserwowana. Zrobiła jedyną rzecz, jaka jej w tamtej chwili przyszła do głowy. Uciekła. 
    Uwodzicielska pieśń rozległa się znowu. Dochodziła z wnętrza jaskini. 

***

   - Co to może znaczyć? - panującą ciszę przerwało pytanie Zayna. 
    Daniel pokręcił tylko głową. Sam nie wiedział, co o tym myśleć. Te sny były takie rzeczywiste, nigdy jeszcze takich nie doświadczał. 
   - Od jak dawna masz te sny? - zapytała Angelika, którego pomimo swojego wewnętrznego niedowierzania poczuła się zaciekawiona. 
   Swanson zamyślił się na moment. 
   - Od jakichś dwóch tygodni - odparł. - Przynajmniej tak mi się wydaję. 
   - Może to z powodu straty? - podsunęła Angelika, na co Zayn wybałuszył tylko oczy. 
   - Może - mruknął Daniel i posłał jej ciepły uśmiech. - Nie uważasz, że jestem stuknięty? 
    Dziewczyna udała, że się zamyśliła.
   - Może trochę - odparła szczerze. - Ale wiem, że byliście sobie bardzo bliscy. To nie zniknie. 
    Zayn spojrzał na przyjaciółkę nowymi oczami. 
   - Masz serce - oznajmił i wyszczerzył się. 
    Angelika poprawiła swoje blond włosy i szepnęła:
   - A no mam. 
    Nagle otworzyły się drzwi wejściowe i cała trójka podskoczyła. 
    Do salonu wbiegła zdyszana Phoebe. Jej brązowe włosy wisiały w strąkach, a na twarzy miała kropelki potu. 
    Przez chwilę panowała zupełna cisza, a później wszyscy zaczęli się przekrzykiwać:
   - Co się stało? 
   - Wszystko w porządku? 
   - Czemu jesteś cała spocona? 
   - Byłam na plaży - powiedziała Phoebe i osunęła się na kanapie. 
    Angelika zmarszczyła tylko brwi, ale nic nie powiedziała. 
   - Co robiłaś na plaży? - zapytał Zayn. - Mówiłaś, że to tata do ciebie dzwonił i tak szybko stąd wyszłaś...
   - Nic takiego nie mówiłam - zdziwiła się Phoebe. 
   - Owszem, mówiłaś - odezwał się Daniel. - Wszyscy to słyszeliśmy. 
   - Naprawdę? - dziewczyna wydawała się być przerażona. 
    Angelika przewróciła oczami i zapytała prosto z mostu:
   - Brałaś coś? 
   - Słucham?
   - Pytam, czy się ujarałaś? 
   - Nie - odburknęła Phoebe. - Jasne, że nie. Nie wiem, skąd ci to przyszło do głowy...
   - Znikąd - mruknęła Angelika i spojrzała wymownie na chłopców. 
   - Co robiłaś na plaży? - powtórzył swoje pytanie Zayn. - Po co w ogóle tam poszłaś?
    Phoebe przez chwilę milczała, bo zastanawiała się, czy przyjaciele jej nie wyśmieją. Stwierdziła jednak, że komu innemu powie, jak nie im. Nabrała dużo powietrza i opowiedziała im o tajemniczej pieśni, o porywistym wietrze, o  mrocznej jaskini...
    Na wzmiankę o jaskini Daniel poruszył się niespokojnie, co nie umknęło uwadze Phoebe. 
   - O co chodzi?
    Daniel westchnął i powtórzył wydarzenia ze swojego snu. 
   - To nie może być przypadek - oznajmiła głośno Phoebe, a już ciszej dodała: - Tak przynajmniej powiedziałaby moja babcia.
   - Co takiego? - wykrzyknęła Angelika. - Ty znowu z tą babcią? - zapytała z niedowierzaniem. -  Ona nadal uważa, że jesteś wiedźmą?
    Przyjaciółka spojrzała na nią ze złością, ale w głębi serca poczuła ból. 
   - Nie uważa - odparła. - Ona jest o tym święcie przekonana. 
    Angelika zaczęła się zastanawiać nad odpowiedzią, ale Daniel nie dał jej dojść do słowa:
   - Daj jej spokój, Angi. I jej babci też, to przemiła osoba. 
    Phoebe posłała mu słaby uśmiech.  
   - No dobrze - zaczął Zayn, widząc, że przyjaciele wyraźnie podzielili się na dwa przeciwne sobie obozy. Sam nie wiedział, do którego powinien przynależeć. - Skończmy na razie tę rozmowę i przejdźmy do czegoś ciekawszego. 
    Kiedy nikt nie zareagował, Zayn westchnął przeciągle i dodał:
   - Miałem na myśli dzisiejszą imprezę. 
   - Na imprezę zawsze jestem gotowa - oznajmiła Angelika. - Spotkajmy się o 19 na Barts Avenue. Ja teraz muszę iść jeszcze coś załatwić. 
   - Co takiego? - zapytał Zayn. 
   - Nie interesuj się, Norton. To babskie sprawy. 
    Kątem oka spojrzała na Phoebe, która z Danielem była już przy drzwiach. Angelika odwróciła wzrok, pożegnała trójkę przyjaciół i zamknęła za nimi drzwi. 
    Przez chwilę jeszcze stała w przedpokoju i wpatrywała się w lustro. 
    Czemu nie wierzę w te bzdury? Po prostu nie wierzę, nic na to nie poradzę. Prorocze sny, też mi coś. Daniel próbuje zwrócić na siebie uwagę, jak zwykle. Phoebe oczywiście mu przytakuje, przy okazji jeszcze wyjeżdża z tą swoją szajbniętą babcią. Tymczasem Zayn jak zwykle nie wie, co ze sobą począć. Dobra, skończ dziewczyno. Dziś wieczorem jest impreza, początek wakacji. Przydałoby się kogoś wyrwać, nie sądzisz? 
    
***

   - Czemu ona tak się zachowuje? - jęknęła Phoebe, kiedy ona, Daniel i Zayn stanęli przed jej domem. - Przecież ja nie powiedziałam, że wierze w te wszystkie magiczne opowiastki mojej babci. Po prostu powiedziałam to, co usłyszałam.
   - Przecież nie musisz zwracać uwagi na to, co Angelika mówi - odparł Zayn i spojrzał na Daniela, który wpatrywał się w niebo. - Wiesz, że ona mówi to, co jej ślina na język przyniesie.
   - Taa... - westchnęła dziewczyna. - Nigdy nie pomyśli o tym, że jej słowa ranią ludzi. 
   - Ej no, Pheebs. Impreza dzisiaj. Wszystko będzie dobrze. - Pocieszył ją Zayn. 
    Nastolatka uśmiechnęła się, pożegnała i pobiegła do domu. 
    Kiedy zatrzasnęły się za nią drzwi, Zayn podszedł do Daniela i zapytał:
   - Jak tam?
   - Normalnie - Swanson wzruszył ramionami. - Nie wiem tylko, co powinienem myśleć o tych snach...
   - Ja też nie - wyznał Norton i poklepał przyjaciela po ramieniu. - Chodź, odprowadzę cię. 
    Długi kawał drogi przebyli w ciszy, którą przerwał Daniel:
   - Może to znak, że powinienem pogodzić się z jej zniknięciem. Co innego mogę zrobić? Aria odeszła, cokolwiek to znaczy... 
   - Nie mów tak - szepnął Zayn, a Swanson spojrzał na niego zdziwiony:
   - Co masz na myśli? 
    Norton zastanawiał się, jak dobrać odpowiednie słowa. Już od dawna planował to powiedzieć, ale nigdy nie było odpowiedniego momentu. A może sam nie wiedział, jak wyznać to najlepszemu przyjacielowi...
   - Zakochałem się w Arii... zeszłego lata. Kiedy byłeś na tym wyjeździe, a Pheebs u babci. Spędzaliśmy dużo czasu razem, no i zakochałem się. Nie chciałem ci o tym mówić, bo nie wiedziałem, jak zareagujesz. Byliście sobie tacy bliscy. Wtedy byłeś z Ricky, ale jednak... 
    Zayn ucichł i spojrzał na Daniela, który zatrzymał się i nieruchomy wpatrywał w chodnik. 
   - Daniel? Powiesz coś? 
   - Co mam powiedzieć? - zapytał cicho Swanson zniekształconym głosem. 
   - Cokolwiek - mruknął Zayn, nie zdając sobie sprawy, że ma łzy w oczach. 
    Nieprzyjemny wiatr smagał im twarze, ale chłopcy nie zwracali na to uwagi. 
   - Przykro mi - oznajmił wreszcie Daniel i spojrzał na przyjaciela. 
   - Tobie jest przykro? - zdziwił się szczerze Zayn, krztusząc się ze śmiechu wywołanego dojmującym smutkiem. 
   - Straciłeś ją - odparł Swanson, i z jego mokrych oczu również popłynęły łzy. 
   - Nie rycz mi tu - burknął Zayn. - Ty też ją straciłeś... 
    Swanson zamrugał i przełknął ślinę. 
   - Sam ryczysz, bekso - powiedział. - Ja mogę...
    Zayn ponownie się zaśmiał, płacząc i zapytał: - Niby z jakiego powodu?
   - Przez ten cały czas zdołałeś ukryć swoje uczucia, ja nie. Ja od razu się rozkleiłem. 
   - Może nie umiem okazywać prawdziwych emocji - wyznał Norton, a widząc, że Daniel już otwiera usta, dodał: - Ale raz mogę. 
    Swanson uśmiechnął się i poczuł ogarniające go ciepło. 
   - Przytulisz mnie? - zapytał Zayn, na co Daniel spojrzał na niego z szeroko otwartymi oczami. 
   - Ty tak na serio?
   - Nie powtórzę tego, nie myśl sobie - burknął Norton, na co Daniel parsknął śmiechem. 
    Objął przyjaciela ramionami, na co on po chwili wahania zrobił to samo. 
    Każdy z nich poczuł się o wiele lepiej, i choć ich zachowanie mogło wydawać się troszeczkę dziwne, wcale takie nie było. 
    Każdy z nas czasami potrzebuje prawdziwego przyjaciela, nieważne, czy to chłopak, czy dziewczyna. Kogoś, kto nas przytuli i pocieszy. 
    Zayn i Daniel znali się od tylu lat, prawie każdy wolny czas spędzali razem. W tym trudnym dla siebie czasie potrzebowali osoby, na którą mogli liczyć. W tamtej chwili mieli siebie. 
Ciąg dalszy nastąpi...

1 komentarz:

  1. Ty się na bank wzorujesz na Pamiętnikach Wampirów!
    Będę naprawdę zdziwiona, jeśli to nieprawda ;-p
    Dosyć szybko przyjaciele otrząsnęli się po tym, co przeżyła Sophie. Magiczny śpiew od razu kojarzy mi się z syrenami. Trochę się martwiłam, że dziewczyna pod jej wpływem ruszy w stronę wody.
    Jestem bardzo ciekawa jaskini
    A Aria nadal mnie intryguje

    xoxoxox

    OdpowiedzUsuń

Snow-Falling-Effect