Music

poniedziałek, 27 lutego 2017

Rozdział 1.5

    Wydawać by się mogło, że życie czternastolatki jest takie proste. Maddie Swanson z całkowitą pewnością mogła stwierdzić, że jest wręcz odwrotnie. Dlaczego to właśnie ona musiała powiedzieć swojemu chłopakowi, że już nic do niego nie czuje, tylko do... jego najlepszego kolegi? Ja się nie pisałam na takie komplikacje, stwierdziła dziewczyna w myślach. 
    Jako najmłodsza z trójki rodzeństwa nie mogła sama spacerować wieczorami po mieście, ale tego dnia tata musiał zrobić wyjątek. No chyba, że nic mu nie powiem... Przecież nic mi nie będzie, muszę tylko znaleźć dom Sama. 
    I nagle ją olśniło. Przypomniała bowiem sobie, że ostatnio Daniel wspominał o tej imprezie niedaleko starego tartaku, a to była okolica mieszkania Samuela. Może brat ją tam zabierze. Będzie pod jego opieką to i ojciec nie będzie miał się do czego przyczepić... 
   - Daniel! - zawołała Maddie ze swojego pokoju. 
    Nie otrzymała odpowiedzi. Zmarszczyła brwi, wstała z łóżka i wyszła z pomieszczenia. Podchodząc do pokoju brata zdziwiła się, ponieważ drzwi były uchylone a z wnętrza dochodziła głośna muzyka. Wparowała do środka i jej oczom ukazał się niecodzienny widok. A przynajmniej od dłuższego czasu niecodzienny. Jej starszy brat patrzył na ekran czarnego telewizora i tańczył według jakiegoś starego układu - Maddie pamiętała, jak oglądała kiedyś ten występ w szkole. 
    Swanson nie usłyszał siostry, a ta przez kilka minut podziwiała jego ruchy, ponieważ nawet po prawie półrocznej przerwie brat potrafił wczuć się w rytm. W końcu jednak zniecierpliwiona jęknęła i Daniel się odwrócił. 
    Jego jasne włosy w świetle słonecznym robiły się złote, czego Maddie bardzo mu zazdrościła. Od dawna zastanawiała się, czemu tylko on z trójki rodzeństwa odziedziczył blond włosy po tacie, a Mike i ona nie. Czternastolatka za to cieszyła się tylko z miodowych refleksów na swoich brązowych włosach. Sama nie była pewna, dlaczego. 
   - Co chcesz? - spytał Daniel radosnym głosem, co już w ogóle zbiło Maddie z pantałyku. Czy ona się przez przypadek nie przesłyszała? Odkąd pamiętała jej brat chodził ciągle ze zmarszczonym czołem, z cieniami pod oczami i w ogóle wyglądał jak śmierć. Jego wrodzona bladość tylko to podkreślała. - No, pomóc ci w czymś? - Zapytał Swanson.
     Z jego głosu można było wyczytać lekką irytację. Ciekawe... Jednak Maddie nie mogła się teraz przejmować zmianami nastroju starszego brata. 
     - Idziesz na tę imprezę, którą miałeś pomagać zorganizować? 
   - No idę - odparł Daniel, patrząc na siostrę lekko zdezorientowany. - A po co ci to wiedzieć? 
   - Wiesz... - zaczęła Maddie, uśmiechając się głupkowato - Może byś zabrał mnie ze sobą?

***


    Phoebe starała pozbyć się kołtunów ze swoich długich brązowych włosów, ale to nie było łatwe zadanie. Prostsze byłoby napisanie jakiegoś wypracowania z historii, której nie znosiła. A może nie znosiła po prostu pana Wagnera, który jej nauczał? Człowiek doskonale potrafił zrażać do siebie uczniów, miał po prostu do tego wrodzony talent. 

    Wakacje się zaczęły, stwierdziła w myślach, więc czemu ja rozmyślam o jakimś Wagnerze? Nastolatka nie potrafiła sobie szczerze odpowiedzieć na to pytanie.
    Spojrzała na ekran telefonu leżącego na lekko zniszczonej komodzie i zobaczyła nieodebrane połączenie od... nieznanego numeru. Phoebe zdziwiła się, bo kto miałby dzwonić do niej z nieznanego. Zablokowała komórkę i spojrzała w stronę otwartego na oścież okna. Gorący powiew omiatał jej pokój i poprawiał dziewczynie nastrój. 
    Z jakiegoś powodu myśl o jaskini, którą wcześniej widziała, nie dawała jej spokoju. Muszę się otrząsnąć. A do tego potrzebne jest mi towarzystwo.

***


    Dwudziesta ósma, wdech, dwudziesta dziewiąta, wydech, trzydziesta! 

   - Nareszcie! - jęknął Zayn, opadając na miękki dywan. 
    Pot spływał mu po twarzy, ale chłopak był z siebie zadowolony. Zrobił cztery serie pompek, a w panującym upale nie było to wcale ani łatwe, ani przyjemne. Przez kilka długich sekund odpoczywał na podłodze, aż w końcu podniósł się i napił wody mineralnej z butelki stojącej obok. Przetarł szybko twarz ręcznikiem i usiadł na łóżku, trzymając swój telefon w prawej dłoni. Spoglądał na zdjęcie ustawione na tapecie, które przedstawiało Arię całującą go w policzek. Fotka była zrobiona podczas zeszłorocznych wakacji, ale Zayn nie chciał o nich zapominać. 
    Wydawać by się mogło, że jest w ponurym nastroju, ale nastolatek czuł się wyjątkowo dobrze. Po rozmowie z Danielem i wylanych wspólnie łzach zrozumiał, że nie musiał ukrywać swoich uczuć do Arii przez tak długi czas. Może wcześniej by mi ulżyło... 
    Zayn położył komórkę na kołdrze i szybkim krokiem wyszedł ze swojego pokoju, wskutek czego nie zobaczył nieodebranego połączenia od nieznanego numeru. 

***


    Ricky Howard wpatrywała się tępo w ekran laptopa, czekając na jakiś znak, jakiś sygnał świadczący o tym, że Daniel pamięta o jej istnieniu. I wtedy przypomniała sobie, że to ona go unikała. I mina zrzedła jej zupełnie. 

    Nastolatka od powrotu do domu po zobaczeniu Swansona czuła się rozdarta. Nie wiedziała, co robić. Czuła się zraniona, ale pamiętała ich rozmowę, kiedy chłopak z nią zrywał. 
    Był słoneczny dzień, a kalendarz w rogu pokoju Ricky wskazywał datę 16 maja. Daniel ze zwilgotniałymi oczami stał przed nią i mówił coś do niej, ale nastolatka nie potrafiła rozróżnić słów. Zlały się one w jedną całość, a Howard widziała tylko poruszające się usta Swansona, które tyle razy całowała. 
    W którymś momencie dotarło do niej, co chciał przekazać jej były już chłopak. Patrzyła na niego niezdolna do wysłowienia się, a Daniel odwzajemniał jej spojrzenie, czekając na jakąkolwiek reakcję. Ricky w końcu otworzyła usta i powiedziała tylko: "Dobrze. W porządku. Rozumiem." 
    Daniel oddychał ciężko i stał tak przed nią ze spuszczonymi rękami. W końcu Ricky nie wytrzymała i kazała mu wyjść. Powiedziała coś o potrzebie przestrzeni i czasie. Jakby cokolwiek miało to zmienić, stwierdziła w myślach. 
    Teraz jednak znaczenie miało tylko to, że on chciał utrzymać z nią kontakt i żeby zostali przyjaciółmi, ale ona nie potrafiła się na to zgodzić. Było nam razem tak dobrze. Co się zmieniło? 
    Swanson niby zerwał z nią z powodu bólu po zniknięciu Arii, ale Ricky miała wrażenie, że nie chodziło tylko o to. Dzisiejszego wieczoru była impreza, na którą nastolatka zamierzała pójść, a tam dostać wszystkie odpowiedzi. 
    Ostatecznie jednak Ricky Howard, była dziewczyna Daniela, nie poszła na zabawę. Było to związane z pieśnią, którą usłyszała, a której nuty zaciągnęły ją na nadmorską plażę. 

***


    Piętnastoletni Mike Swanson leżał rozciągnięty na niebieskim kocu kilka metrów od niespokojnego morza, kiedy ich usłyszał. Podniósł się i zobaczył wychodzącą z pobliskiego lasu grupę młodych ludzi, którzy z krzykami zaczęli wchodzić w rozgrzany przez słońce piasek. Potykali się o swoje stopy i jeszcze się z tego śmiali. Dla Mike'a ich zachowanie było wręcz dziecinne. A to ja jestem ponoć taki stuknięty, pomyślał rozdrażniony. Na szczęście go nie zobaczyli. Grupka poszła na prawo od niego w stronę najbliższego klifu, gdzie morze roztrzaskiwało się o skały. Mike lubił się tam zapuszczać, ale nigdy pod wpływem alkoholu, a tamci jego zdaniem przeholowali. 

    Nastolatek spojrzał na pieniące się wody i poczuł się dziwnie zdenerwowany. To pogoda tak na niego działała. Spojrzał w niebo i wybałuszył oczy. Cały nieboskłon był już prawie zachmurzony, a słońce gdzieś się skryło. Mike poczuł gęsią skórkę na rękach. 
    Decyzję o opuszczeniu plaży podjął w kilka sekund. Podniósł koc oraz plecak położony obok i szybkim krokiem ruszył do lasu. Wkrótce zniknął pomiędzy drzewami. 

***


    Angelika leniwie przeglądała jakiś magazyn modowy, kiedy usłyszała dźwięk połączenia. Spojrzała na ekran komórki i westchnęła przeciągle, zanim odebrała.

   - Tak, słucham? - zapytała, przeciągając sylaby. 
   - Przygotowałaś wszystko? - odezwał się męski głos. 
   - Już ci mówiłam, że tak. Niczego się nie spodziewa. 
    Kiedy nie usłyszała żadnego komentarza, zirytowanym głosem zapytała:
   - Coś jeszcze? 
    Przez chwilę panowała zupełna cisza i Angelika pomyślała, że rozmówca się rozłączył. Po sekundzie jednak usłyszała dźwięk nabieranego powietrza, a męski głos powiedział:
   - Nic. Widzimy się później. 
    Dziewczyna usłyszała później tylko odgłos zakończonego połączenia. Nienawidziła, kiedy tak robił, a on o tym doskonale wiedział. Odrzuciła telefon obok na łóżko i przewróciła magazyn na kolejną stronę, choć myślami była zupełnie gdzie indziej. Nastolatka nie mogła się już doczekać wieczornej imprezy. 

***

   - Nie zgadzam się! - głos Richarda Swansona przerwał panującą w salonie ciszę. 
    Maddie otworzyła szeroko usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Potrafiła patrzeć tylko na ojca w szoku, a w głębi duszy chciała na niego porządnie wrzasnąć. Za siostrę odezwał się Daniel, któremu było to wszystko obojętne, ale potrafił dostrzec zdeterminowanie w oczach czternastolatki:
   - Będę z nią tam - przypomniał chłopak, ale ojciec spojrzał na niego roziskrzonymi oczami. 
   - I ja mam ją zostawić pod twoją opieką? - spytał. 
   - Co to ma niby znaczyć? - zapytał Daniel ostro, na co Richard przez chwilę nie odpowiadał. 
    Mężczyzna zastanawiał się, jak powinien sformułować to co chciał powiedzieć. W końcu oznajmił:
   - Nie wiem, czy mogę zostawić ją pod twoją opieką, ponieważ przez ostatni miesiąc zachowywałeś się bardzo dziwnie i...
    Daniel patrzył na ojca i miał ochotę na niego wrzasnąć. Albo po prostu nim potrząsnąć. Albo to i to. W końcu wykrzywił usta i powiedział:
   - Nie wiem, czy się orientujesz, ale moja przyjaciółka, którą podkreślam, znam od najmłodszych lat, zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach i do tej pory nikt nie ma pojęcia, co się z nią stało. Prawdopodobnie dlatego zachowywałem się, jak ty to ująłeś? - Zapytał ironicznie. - A no tak, dziwacznie. 
    W salonie Swansonów zapanowała zupełna cisza. Richard patrzył się to na córkę, to na najstarszego syna i zastanawiał się, co począć. W końcu mruknął:
   - Możesz iść - zwrócił się do Maddie, a Danielowi oznajmił: - Masz jej pilnować, rozumiesz? Macie wrócić razem. 
   - Dobrze, dobrze - Maddie prawie skakała z radości, ale Richard jakby tego nie dostrzegał. 
    Zaniepokojony patrzył na swojego pierworodnego i rozmyślał, czy postąpił dobrze. 
Ciąg dalszy nastąpi...

2 komentarze:

  1. Ostatnio zauważyłam dodałeś nowe posty , co bardzo mnie ucieszyło. Twoja historia zrobiła na mnie ogromne wrażenie.Z niecierpliwością czekam na rozwój wydarzeń. Bardzo intryguje mnie też wątek zniknięcia Arii. Powodzenia w pisaniu ������

    OdpowiedzUsuń
  2. Maddie, ale ty masz problemy, dziewczyno...
    Nieznany numer! O tak! Czy to właśnie on dzwonił do blondi? Albo może to numer Arii? Chocicaż głos był męski..
    No cóż, dowiem się.
    A więc lecę do rozdziału imprezy, bo ciekawa jestem, co tam się wydarzy. A coś na pewno :-D
    xoxoxox

    OdpowiedzUsuń

Snow-Falling-Effect